„Zadał cios, ofiara zmarła w szpitalu. Mimo wyroku, zawodnik MMA cieszy się wolnością” – tak brzmi tytuł na stronie „Uwaga!” TVN do najnowszego reportażu stacji wyemitowanego 11 października. Zabójczym zawodnikiem MMA, od którego uderzenia umrzeć miał Bartosz Zając, był Tomasz Greczkowicz. Żałobny materiał TVN pełen był łez wdowy (Katarzyna Zając) i brata zmarłego (Cezariusz Zając). Główny przekaz obrazu stacja TVN streściła w leadzie do opisu na swojej stronie: „Zawodnik MMA jednym ciosem powalił pana Bartosza na ziemię. Mężczyzna zmarł w szpitalu. Po długim procesie zapadł wyrok skazujący Tomasza G. na karę bezwzględnego więzienia. Do dziś agresor nie spędził jednak za kratami ani jednego dnia, gdyż zdaniem sądu jest zbyt chory, by odbyć karę”.
Proste? Banalne! Tylko uruchamiać gilotynę, rozpoczynać lincz i pomstowanie na Greczkowiczu: zabił i nie siedzi! Skandal! Do tego opublikował zdjęcia, na których się uśmiecha i jest zagranicą! I do tego jest biznesmanem i nie jest biedny! Wszystko to ma spowodować jedną reakcję, potępienie.
A gdybyśmy chcieli coś skonfrontować, pomyśleć (do tego oczywiście nie mają skłaniać obrazy większości telewizji, niezależnie, czy jest to TVN czy inne stacje)? Otóż… Kilka wniosków z lektury akt sądowych i medycznych:
Tomasz Greczkowicz nikogo nie zabił swoim ciosem „zawodnika MMA”, a jedynie uszkodził zmarłemu wargę. Zmarły zszedł z zupełnie innego powodu. Był pijany i stracił równowagę. Przewrócił się i uderzył nieszczęśliwie o twardy betonowy kosz lub podobnie niebezpieczny trotuar.
Tomasz Greczkowicz w MMA działał jedynie jako amator, ale TVN pokazał jego walkę. Tak, to prawda, Greczkowicz odbył zawodową walkę w MMA. Jedną! I dostał w niej łomot, po czym nie wrócił do zawodowego sportu na ringu, ale ten fakt zaburzyłby przekaz TVN o śmiertelnym uderzeniu…
Tomasz Greczkowicz odpowiedział uderzeniem (być może z otwartej ręki) na ciąg wulgaryzmów obrażających jego rodzinę, oplucie go przez pijanego Zająca, po którym nastąpiło zaciśnięcie pięści. Greczkowicz uważa, że się bronił. Sąd jednak zadecydował, że osądzony został z paragrafu nieumyślnego spowodowania zabójstwa, a nie obrony koniecznej. Czy słusznie? Nad tym wątkiem nie pochylili się dziennikarze TVN…
Nad czym pochylili się TVNiści? Dwukrotnie pokazali rozebrane ciało Zająca przywiązane pasami. Obolała głowa sugerowała mocne pobicie. Tymczasem opuchlizna była wynikiem upadku i zderzenia z betonem, ale przecież pomiędzy łzami rozmówców TVN, a widokiem trumny i informacją o ciosie zawodnika MMA nikt z nas nie dojdzie do takiej refleksji. I o to chodzi w takich materiałach jak ten zaprezentowany przez TVN. Gdybyśmy robili stop-klatkę zwrócilibyśmy uwagę, że Zając jest przypięty pasami do łóżka szpitalnego, bowiem zmarł w szpitalu, gdzie prawdopodobnie mógł być agresywny (wpływ alkoholu) i dlatego został unieruchomiony. Zmarł dwa dni po zajściu.
Tak, zmarł w szpitalu, gdzie zdaniem części ekspertów był źle „zaopiekowany” medycznie, co mogło wpłynąć na nieuratowanie go już w szpitalu. To najnowsze dokumenty w sprawie, ale nie zwróciły uwagi TVN, pomimo szyldu „Uwaga!”.
Szpital, co ciekawe, podlegał częściowo pod samorząd, czyli pod kuzyna zmarłego, który był prezydentem Bytomia, ale o wątku rodzinnym, bliskim linii programowej TVN, stacja nie wspomina… Dlatego dwa słowa o tym i tu warto zacytować portal Pressmania.pl:
„W materiale TVN nie znalazł się też żaden wątek polityczny, który każdemu dziennikarzowi mógłby wydawać się w tym miejscu atrakcyjny. Tu pojawia się przecież postać Damiana Bartyli, kuzyna zmarłego Bartosza Zająca, byłego prezydenta Bytomia, który wówczas pełnił tę funkcję i angażował się w sprawę (m.in. spotykając się na rozmowach ze świadkami). Mająca wpływy rodzina Zająców przyjaźniła się też od dawna z Pawłem Kuną kojarzonym z tzw. układem wiedeńskim. Bracia Kunowie prowadzili interesy z Jeremiaszem „Baraniną” Barańskim i Ricardo Fanchinim vel Kozina. Brat Pawła Kuny, Andrzej Kuna, organizował w Wiedniu spotkania Jana Kulczyka z rosyjskim oficerem wywiadu Władimirem Ałganowem. Paweł Kuna był często obecny na rozprawach przeciwko Greczkowiczowi i zapewne ucieszył go najnowszy materiał TVN w tej sprawie. O tym ani słowa, a skoro w materiale pojawiła się sugestia, że Greczkowicz to usytuowany człowiek, bowiem jest biznesmenem, to dlaczego nie wspomniano o prawdziwie nietuzinkowych koneksjach rodziny zmarłego?”
Nie jest to ciekawy wątek w sprawie? Dla TVN nie specjalnie…
TVN nie wspomniał też, że ich materiał przypadkowo (?) zbiega się z bliskim terminem decyzji, którą musi podjąć sąd o dopuszczeniu do sprawy materiałów dotyczących cukrzycy chorego i o ewentualnym dalszym odroczeniem wyroku (20 miesięcy w więzieniu).
Można by nakręcić więc inny film… O tym, że w Polsce lepiej się nie bronić, bo za obronę konieczną można pójść do więzienia i to jeszcze w świetle zniesławiających jupiterów TVN.