Na cztery dni przed drugą turą wyborów prezydenckich emocje sięgają zenitu. Sondaże nie dają jednoznacznych wskazań, a różnice między kandydatami mieszczą się w granicach błędu statystycznego. W obu sztabach – Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego – nastroje są napięte.
Czego najbardziej się obawiają? Przeanalizowaliśmy główne zagrożenia wskazywane przez współpracowników obu kandydatów.
Niska frekwencja – wspólny wróg obu obozów
Zarówno sztab Rafała Trzaskowskiego, jak i otoczenie Karola Nawrockiego zgodnie przyznają, że frekwencja może zdecydować o wyniku. W pierwszej turze do urn poszło 67,31 proc. uprawnionych do głosowania, czyli 19,69 mln osób. To wynik wyraźnie niższy niż w wyborach parlamentarnych z 2023 roku, gdzie frekwencja wyniosła rekordowe 74,38 proc.
– „Naszym celem jest, żeby obudzić tych, którzy 18 maja zostali w domach i czekali na godz. 21 i wynik wyborczy. A przyszedł zimny prysznic” – mówi polityk z otoczenia Trzaskowskiego.
W sztabie KO liczą, że mobilizacja porównywalna z wyborami parlamentarnymi może przynieść nawet dodatkowe 2,5 mln głosów, które mogą przesądzić o zwycięstwie.
Obóz Trzaskowskiego: młodzi, 40-latkowie i bastiony, które zawiodły
Sztab Trzaskowskiego wskazuje na słabsze wyniki w kluczowych grupach elektoratu. Choć prezydent Warszawy wygrał wśród wyborców w wieku 40–49 lat (33,6 proc. wobec 26,5 proc. Nawrockiego), sztabowcy liczyli na więcej. Największym rozczarowaniem okazał się jednak wynik w grupie 18–29 lat – zaledwie 12,2 proc.
– „Zabrakło nam zwłaszcza 40-latków i młodych, wiemy o tym. I teraz będziemy się o nich bić” – komentował współpracownik Trzaskowskiego.
Niepokój budzi również niewystarczająca mobilizacja w bastionach KO, takich jak Dolny Śląsk, Śląsk, Opolszczyzna czy woj. lubuskie – wszędzie tam frekwencja była poniżej średniej krajowej.
Debata w Końskich – zysk czy ryzyko?
Decyzja Rafała Trzaskowskiego o rezygnacji z udziału w debacie organizowanej przez Telewizję Republika w Końskich budzi dyskusje. W sztabie KO uznano, że stronniczość organizatora mogła działać na korzyść Nawrockiego.
– „Republika to stan umysłu, nigdy nie wiesz, co wymyślą” – mówi jeden ze współpracowników Trzaskowskiego.
Obóz KO przyznaje jednak, że nieobecność w debacie może być wykorzystana przez przeciwników jako argument o uniku lub obawie przed konfrontacją.
Sztab Nawrockiego: medialne publikacje i efekt demobilizacji
Z kolei w sztabie Karola Nawrockiego największym zagrożeniem są kolejne publikacje medialne dotyczące przeszłości kandydata. Największe poruszenie wywołał materiał Onetu, w którym oskarżono go – na podstawie relacji anonimowych świadków – o współpracę z osobami świadczącymi usługi seksualne w hotelu, w którym pracował jako ochroniarz.
Sztab PiS określa te doniesienia jako „brudną kampanię” i zapowiada kroki prawne.
– „Temat się niesie, jest dla Karola okropnie dewastujący, a my możemy jedynie liczyć na rozsądek wyborców” – mówi anonimowo jeden ze sztabowców.
AntyPiS i demobilizacja – miecz obosieczny
PiS obawia się również wielkiej mobilizacji wyborców antyrządowych, takiej jak w wyborach parlamentarnych w 2023 roku. Jednocześnie sztabowcy PiS-u zwracają uwagę na ryzyko demobilizacji swojego własnego elektoratu, zwłaszcza w kontekście oskarżeń i medialnych ataków na Nawrockiego.
– „To zohydzenie naszego kandydata. Chodzi o to, by wyborcy Konfederacji zostali w domach” – mówi jeden z polityków PiS-u.
Końcówka kampanii: mobilizacja prowincji i rolników
Sztab Karola Nawrockiego skupia się w ostatnich dniach na mobilizacji rolników i mieszkańców prowincji. Kandydat PiS-u odwołuje się do tematów Zielonego Ładu, dziedzictwa Wincentego Witosa i zagrożeń związanych z napływem zboża z Ukrainy.
PiS liczy także na poparcie elektoratu Grzegorza Brauna i Sławomira Mentzena w Polsce Wschodniej, gdzie Nawrocki kończy kampanię objazdem po Podlasiu.