Choć do drugiej tury wyborów prezydenckich zostały zaledwie dni, emocje nie opadają. Wręcz przeciwnie – atmosfera robi się coraz gęstsza. Na celowniku znów znalazł się Karol Nawrocki, kandydat wspierany przez PiS. A wszystko przez sprawę, która zaczęła się niewinnie – od kupna mieszkania w Gdańsku.
- Zobacz też: Ujawniono właśnie szokujące wieści ws. kawalerki Nawrockiego. To koniec jego kandydowania?
Od tygodni media piszą o tzw. „aferze mieszkaniowej”. Nawrocki miał nabyć lokal od starszego, schorowanego mężczyzny – Jerzego Ż. Obiecał opiekę. W rzeczywistości senior trafił do domu opieki, a kontakt z nowym właścicielem się urwał. Gdy temat wypłynął, polityk ogłosił, że przekaże mieszkanie na cele charytatywne. Ale opinia publiczna nie zapomniała. Teraz okazuje się, że to tylko wierzchołek góry lodowej.
MSWiA: ABW miała wątpliwości ws. Nawrockiego. I to poważne
W środę rano rzecznik MSWiA i koordynatora służb specjalnych, Jacek Dobrzyński, opublikował komunikat, który dolał oliwy do ognia. Potwierdził, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego już w 2021 roku prowadziła postępowanie sprawdzające wobec Karola Nawrockiego. I nie były to rutynowe czynności.
Funkcjonariusz, który analizował sprawę, miał wydać negatywną opinię dotyczącą poświadczenia bezpieczeństwa – dokumentu, który otwiera dostęp do informacji niejawnych. Mimo tego, ówczesny szef ABW, Krzysztof Wacławek, uznał, że Nawrocki może taki certyfikat otrzymać.
„Dysponujący całością wiedzy, w tym m.in. na temat negatywnej rekomendacji funkcjonariusza analizującego akta postępowania, ówczesny szef ABW Krzysztof Wacławek podjął decyzję o wydaniu Karolowi Nawrockiemu poświadczenia bezpieczeństwa” – przekazał Dobrzyński na platformie X.
I dodał coś jeszcze: Wacławek w swoim oświadczeniu nie zaprzeczył, że zlekceważył negatywną opinię analityka.
„To nie ja”. Wacławek odpowiada
Tego samego dnia wieczorem głos zabrał sam Krzysztof Wacławek. W emocjonalnym oświadczeniu – opublikowanym przez byłego premiera Mateusza Morawieckiego – były szef ABW bronił swojej decyzji. Utrzymuje, że cała sprawa wyglądała inaczej, niż opisuje to MSWiA.
„W 2021 roku postępowanie sprawdzające prowadził Departament Ochrony Informacji Niejawnych w Warszawie, a nie delegatura ABW w Gdańsku” – napisał.
Według niego Dobrzyński „mija się z prawdą”, a cała narracja to celowe rozmycie faktów. Mówiąc wprost – trwa polityczna wojna na dokumenty, wypowiedzi i komentarze.
Nawrocki: Jedno mieszkanie, wiele pytań
Dla przeciętnego wyborcy ta sprawa może wydawać się zagmatwana. Ale nie chodzi tu tylko o papierologię czy skróty urzędowe. W tle jest coś znacznie ważniejszego – zaufanie. Jeśli kandydat na najwyższy urząd w państwie otrzymuje dostęp do informacji niejawnych mimo wyraźnych zastrzeżeń służb, to pytanie brzmi: kto bierze za to odpowiedzialność?
Dlaczego opinia funkcjonariusza, który analizował sprawę, została pominięta? Czy to normalna procedura? A może przykład działania ponad zasadami?
Polityka wkracza w strefę cienia
Wybory zbliżają się wielkimi krokami. 1 czerwca Polacy zdecydują, czy prezydentem zostanie Rafał Trzaskowski, czy Karol Nawrocki. Ale zanim oddadzą głos, coraz więcej osób chce znać odpowiedzi – nie tylko na pytania o programy czy wizje, lecz także o uczciwość, przejrzystość i wiarygodność.
Afera mieszkaniowa, która początkowo wydawała się incydentem, dziś urasta do jednego z symboli tej kampanii. Symbolu, który pokazuje, jak cienka jest granica między zaufaniem a rozczarowaniem.