Na finiszu kampanii prezydenckiej napięcie sięga zenitu. Kandydaci – Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski – szykują się do decydującego starcia 1 czerwca. Ale zamiast programowych deklaracji, uwagę opinii publicznej przyciąga coraz bardziej pogłębiający się skandal. W centrum – kontrowersje wokół przeszłości Karola Nawrockiego i wypowiedź… Jacka Murańskiego. Kaczyński zareagował.
Choć ten ostatni znany jest głównie z freak fightów i medialnych prowokacji, jego słowa niespodziewanie zostały zacytowane przez samego premiera Donalda Tuska. Teraz do tej sytuacji odniósł się Jarosław Kaczyński. I nie przebierał w słowach.
„Afera hotelowa”: nowe oskarżenia, stare znajomości?
Wszystko zaczęło się od artykułu Onetu, w którym opisano relacje dwóch byłych pracowników ochrony Grand Hotelu w Sopocie. Twierdzą oni, że Karol Nawrocki miał pomagać w organizowaniu usług seksualnych dla wybranych gości hotelowych. Według jednej z relacji Nawrocki miał wejść z prostytutką i jej „opiekunem”, a potem pojechać z nimi windą na górę.
- Zobacz również: Ujawniono właśnie szokujące wieści ws. kawalerki Nawrockiego. To koniec jego kandydowania?
„To był dla mnie szok” – miał powiedzieć jeden z informatorów Onetu.
Jacek Murański – kontrowersyjny świadek, którego słucha premier
W sprawę włączył się również Jacek Murański – postać z pogranicza show-biznesu i internetu, znana z freak fightów i mocnych, często balansujących na granicy absurdu wypowiedzi. W sieci opublikował nagranie, w którym sugerował, że Nawrocki miał pracować u Patryka „Wielkiego Bu” Masiaka – byłego gangstera, skazanego m.in. za porwanie i przetrzymywanie kobiety.
Według Murańskiego, Nawrocki miał „pilnować dziewczyn” i „dopilnowywać, by klient zapłacił”. Informacje miały pochodzić od samego Masiaka, z którym Murański kiedyś trenował w jednym klubie.
Donald Tusk cytuje Murańskiego na antenie Polsatu
Choć wypowiedzi Murańskiego wielu uznało za mało wiarygodne, premier Donald Tusk zdecydował się przytoczyć jego słowa na antenie Polsat News.
„Doglądanie, żeby klient zapłacił, pilnowanie czasu, jeśli chodzi o dziewczyny Masiaka. To należało do obowiązków Karola Nawrockiego” – mówił Tusk.
I dodał:
„Wielki Bu – porwanie kobiety, skazany za to na dwa lata pozbawienia wolności, przytroczył ją do kaloryfera, przetrzymywał, by wymusić podpisanie umowy. Udział w grupie przestępczej czerpiącej z cudzego nierządu. Trwa proces. Groźby, wymuszenia”.
Słowa te wzbudziły skrajne reakcje – jedni uznali, że premier odważył się powiedzieć głośno coś, co krążyło po kuluarach. Inni byli zszokowani, że powołał się na postać tak kontrowersyjną.
Jarosław Kaczyński reaguje. Stanowcze słowa lidera PiS
Na odpowiedź Jarosława Kaczyńskiego nie trzeba było długo czekać. Prezes PiS w ostrym tonie skomentował wypowiedzi premiera, zarzucając mu cynizm i działanie na granicy politycznej manipulacji. Choć dokładne słowa jeszcze nie padły w oficjalnym wystąpieniu, jak donoszą źródła bliskie Nowogrodzkiej – Kaczyński miał być wściekły.
Według nieoficjalnych informacji, w PiS uznano, że Tusk świadomie zaniża poziom debaty publicznej i „wciąga w kampanię osoby z marginesu społecznego”.
W kuluarach mówi się, że jeszcze dziś ma pojawić się oficjalne oświadczenie lidera PiS – i może ono nie tylko zaostrzyć konflikt, ale też zdefiniować ostatnie dni kampanii.
Komentarz: Kiedy show staje się polityką
Cała sytuacja pokazuje, w jaką stronę zmierza tegoroczna kampania. Gdy politycy zaczynają cytować osoby z półświatka medialnego, granice między powagą a farsą stają się coraz bardziej rozmyte.
Z jednej strony – jeśli choć część tych informacji okaże się prawdą, to społeczeństwo ma prawo wiedzieć, kim jest kandydat na prezydenta. Z drugiej – powoływanie się na Jacka Murańskiego może podważać powagę urzędu i samej dyskusji o przyszłości Polski.