W czternastą rocznicę katastrofy smoleńskiej ponownie na wokandę wróciła ostatnia rozmowa braci Kaczyńskich. Małgorzata Wassermann, posłanka PiS, zarzuciła kłamstwo byłemu sędziemu Wojciechowi Łączewskiemu, który twierdzi, że zna przebieg tej rozmowy.
- Czytaj też: Polski Bank wydał pilny komunikat dla klientów. Mogą stracić dostęp do pieniędzy – zacznie się 1 czerwca
Łączewski zdecydowanie zaprzecza tym oskarżeniom i w rozmowie z Wirtualną Polską ujawnia szczegóły dotyczące tego, o czym mieli rozmawiać Lech i Jarosław Kaczyńscy.
Relacja Małgorzaty Wassermann i burza wokół ostatniej rozmowy braci Kaczyńskich
Wojciech Łączewski, były sędzia, który w przeszłości orzekał w sprawie przygotowania wizyty prezydenckiej w kwietniu 2010 roku, ujawnił cztery lata temu, że zapoznał się z treścią ostatniej rozmowy braci Kaczyńskich. Według niego, rozmowa miała miejsce podczas lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego na uroczystości rocznicowe w Katyniu.
„Jeżeli opinia publiczna poznałaby treść rozmowy braci Kaczyńskich, której zapis znam z akt ściśle tajnych, to gwarantuję, że zupełnie inaczej oceni sytuację po 10 kwietnia 2010 r.” – twierdzi Łączewski.
Temat wrócił na pierwsze strony gazet pod koniec kwietnia 2024 roku za sprawą wywiadu, którego Małgorzata Wassermann udzieliła telewizji wPolsce. Posłanka PiS relacjonowała spotkanie rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej z Prokuratorem Krajowym Dariuszem Kornelukiem oraz także prokuratorami prowadzącymi śledztwo w sprawie katastrofy rządowego tupolewa.
Podczas spotkania mecenas Aleksander Pociej, pełnomocnik czterech rodzin związanych z załogą samolotu, zapytał, czy odtworzona została rozmowa między prezydentem a Jarosławem Kaczyńskim. Według relacji Wassermann, prokurator odpowiedział, że nie było takiej rozmowy. Na to mecenas Pociej miał odpowiedzieć, że istnieje sędzia, który twierdzi, że zna treść tej rozmowy. Wassermann dodała:
„Wtedy odpowiedział mu pan prokurator bardzo prosto: mówi pan o panu Łączewskim, byłym sędzi, który został przez nas wezwany, i który na protokół pod przysięgą powiedział, że publicystycznie to on sobie może mówić cokolwiek, a zapytany wprost, czy coś takiego istniało, odpowiedział, że nigdy”.
Relacja Małgorzaty Wassermann wywołała ostrą reakcję w środowisku politycznym.
„Okazuje się, że Łączewski świadomie publicznie skłamał. Nie słyszał żadnej rozmowy Kaczyńskich”.
„Łączewski publicznie kłamał o rozmowie śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego z Jarosławem Kaczyńskim” – napisali Maciej Wąsik i Stanisław Żaryn.
Stanowisko Prokuratury
Prokuratura Krajowa potwierdziła, że podczas spotkania, które relacjonowała Wassermann, pojawił się temat rozmowy pomiędzy prezydentem a Jarosławem Kaczyńskim. Jednak do końca nie wiadomo, kto dokładnie prowadził tę rozmowę, ponieważ spotkanie nie było nagrywane i nie sporządzono z niego żadnego protokołu. Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej, wyjaśnił.
„Prokurator Krzysztof Schwartz poinformował, iż z materiałów śledztwa jednoznacznie wynika, że przedmiotowa rozmowa [braci Kaczyńskich – red.] miała miejsce. Natomiast rzeczywiście nie udało się uzyskać jej zapisu w żadnej formie. Jej treść jest odtwarzana na podstawie innych dowodów np. zeznań świadków. Innymi słowy: dokładny przebieg tej rozmowy nie jest znany. Były o tym informowane osoby uczestniczące w spotkaniu”.
Wywiad z Wojciechem Łączewskim i ujawnienie treści rozmowy
Wojciech Łączewski zdecydował się na rozmowę z Wirtualną Polską, aby odpowiedzieć na zarzuty kłamstwa. Łączewski podtrzymuje swoje wcześniejsze słowa, twierdząc, że zna treść dwóch rozmów braci Kaczyńskich. Pierwsza, powszechnie znana, dotyczyła stanu zdrowia ich matki. Druga rozmowa, której treść jest mu znana, nie jest powszechnie znana.
Łączewski opisuje treść drugiej rozmowy, którą poznał z notatki sporządzonej na podstawie stenogramu. Według niego, rozmowa braci Kaczyńskich przebiegała następująco:
„Robią mi takie problemy, jak w Gruzji”. „No, mam nadzieję, że sobie z tym poradzisz”.
Łączewski twierdzi również, że rozmowa ta wpisuje się w kontekst wejścia Mariusza Kazany, ówczesnego dyrektora protokołu dyplomatycznego MSZ, do kokpitu pilotów, co miało sugerować, że załoga miała lądować „do skutku”.
- To także Cię zainteresuje: Doda szokuje w Boże Ciało i pokazuje się niemal nago… Za te zdjęcia rzucili się jej do gardła
Łączewski apeluje o upublicznienie jego zeznań, podkreślając, że nigdy nie powiedział, iż taka rozmowa się nie odbyła. Wskazał również konkretne dokumenty w aktach, które powinny zostać odnalezione przez prokuraturę.
Spór o to jaka była ostatnia rozmowa braci Kaczyńskich wciąż jednak budzi wiele kontrowersji i emocji w polskim społeczeństwie. Wydaje się też, że pełne wyjaśnienie tej sprawy wymagałoby ujawnienia wszystkich dostępnych dokumentów i dowodów. To z kolei mogłoby pomóc w rozwianiu wszelkich wątpliwości i spekulacji. Jedno jest pewne – temat ten będzie nadal budził zainteresowanie i dyskusje, zarówno w kręgach politycznych, jak i wśród opinii publicznej.
Zobacz również: