Historia Michała Koterskiego to przestroga, ale i inspiracja. Jego życie, pełne wzlotów i upadków, ukazuje zarówno ciemne strony uzależnienia, jak i możliwość odnalezienia wyjścia nawet z najgłębszej otchłani nałogu. Oto, jak wyglądała jego droga przez ciemność do światła.
Michał Koterski, mimo wzorowego zachowania w młodości, już jako nastolatek zaczął eksperymentować z narkotykami. To był początek długiej, dwudziestoletniej walki z uzależnieniem, które ostatecznie wpłynęło na każdy aspekt jego życia — osobistego, zawodowego i rodzinnego.
Nie bez znaczenia dla rozwoju uzależnienia Michała były problemy jego rodziców — rozwód, zaniedbania w wychowaniu i alkoholizm ojca. Te trudne doświadczenia tylko pogłębiły jego problemy z narkotykami, które stały się sposobem na radzenie sobie z życiowymi wyzwaniami.
Michał Koterski przez lata borykał się z coraz większym uzależnieniem, które z czasem doprowadziło do prób samobójczych, coraz częstszych pobytów na odwykach oraz destrukcji w relacjach z bliskimi. Jego życie stało się chaosem, w którym krótkie momenty trzeźwości przeplatały się z długimi okresami zażywania substancji.
Michał Koterski w szponach nałogu
Kluczowym momentem dla Michała był dzień, gdy doszedł do wniosku, że musi zrobić decydujący krok, aby ocalić swoje życie. Wyznanie, że „jak dzisiaj się nie zatrzymam, to już nigdy nie powtórzy się taka szansa” było punktem zwrotnym. Z pomocą wiary i wsparcia bliskich zdołał pokonać nałóg.
– W moim przypadku znakomicie sprawdzało się powiedzenie: „Jak trwoga, to do Boga” Jak mi się już pod dupą paliło, to prosiłem go o pomoc i obiecywałem, że rzucę to gówno, tylko żebym dostał tę fuchę, żeby dziewczyna wróciła itd. No i jak się udało, to znowu „bajlando i Las Vegas”. Jak mi się znowu zapaliło pod tyłkiem, to nie negocjowałem już z Panem Bogiem, tylko z Matką Boską, a potem z Jezusem, a potem znowu wracałem do Boga i tak w kółko – opowiadał Koterski w podcaście „Rozpal wiarę”.
– To było 4 grudnia. Przeleciał mi przed oczami film z życia i zrozumiałem, że jak dzisiaj się nie zatrzymam, to już nigdy nie powtórzy się taka szansa. Umrę tu samotnie. Zaćpam się, zapiję, zachleję na śmierć. To będzie mój koniec. Po raz „enty” zwróciłem się do Boga. Następnego dnia obudziłem się bez drżenia rąk i ochoty, żeby coś wziąć. To był ten przełomowy moment. Pan Bóg mi pomógł – wyznał w podcaście.
Dziś Michał Koterski jest nie tylko wolny od nałogów, ale też szczęśliwym mężem i ojcem. Jego historia pokazuje, że możliwa jest zmiana nawet w najbardziej skomplikowanych i trudnych okolicznościach. Inspiruje również innych, którzy walczą z własnymi demonami, dając im nadzieję na lepsze jutro. Zawsze istnieje nadzieja i możliwość odbudowy życia na nowych, zdrowych fundamentach.
Zobacz również: