TOPR miał w swojej historii wielu bohaterów, jednak jednym z największych, był ratownik i narciarz Józef Uznański wykonał legendarny skok z wagonika kolejki zmierzającej na Kasprowy Wierch uciekając przed obławą gestapo. Nikt po nim już tego nie dokonał.
Józef Uznański urodził się w 1924 roku w Zakopanem, ludzie zwali go po prostu „Ujkiem”. Już od dziecka przejawiał niemały talent narciarski, swoje pierwsze zawody wygrał w wieku czterech lat. Szybko stał się narciarską nadzieją młodego pokolenia. Miał nadzieję na strat w mistrzostwach świata organizowanych przez FIS w lutym 1939 roku w Zakopanem, jednak przepisy nie pozwalały na start zawodnikom poniżej 16 roku życia. Kolejne plany zostały pokrzyżowane 1 września, gdy wybuchła II wojna światowa.
Józef Uznański wykonał skok z kolejki na Kasprowy Wierch uciekając przed gestapo
W trakcie nazistowskiej okupacji wielu narciarzy zaczęło pełnić służbę jako kurierzy przenosząc przez góry rozkazy, dokumenty, broń, gotówkę, często również eskortując polityków lub żołnierzy, aż na Węgry. Mimo iż kara za złapanie na tej czynności była straszna, w najłagodniejszym przypadku tortury gestapo, to chętnych było wielu. Józef także zgłosił się do służby i w czasie II wojny światowej był żołnierzem Związku Walki Zbrojnej, przemianowanego z czasem na Armię Krajową.
Zimą 1944 roku „Ujek” podróżował na Słowację, żeby spotkać się z miejscowym leśniczym. Przez bardzo obfite opady śniegu dnia poprzedniego postanowił skorzystać z kolejki na Kasprowy Wierch, zamiast brnąć w zaspach śnieżnych. Pechowo Uznański trafił akurat na patrol.
„Przy drzwiach stał gestapowiec. Polak, który poszedł na usługi Niemców. Znał mnie. (…) Byłem pewny, że wysiądę na Myślenickich Turniach i pójdę swoją drogą. Drzwi były jednak zamknięte, po peronie spacerowali żandarmi. Nie było wyjścia, trzeba było jechać na Kasprowy. (…) Kolega konduktor podpowiedział mi, że nie ma mowy o tym, bym przeszedł na Kasprowy, tak Niemcy pilnowali”
– wyznał w jednym z wywiadów Pan Józef.
To dzięki konduktorowi, który tym czynem naraził się nazistom, Uznańskiemu udało się uciec. Otworzył mu drzwi wagonika i umożliwił skok. W odpowiedniej chwili, kiedy wagonik znajdował się nad Żlebem pod Palcem, konduktor odsunął drzwi i dał znak do skoku. Józef Uznański mocno złapał narty i bez namysłu dał nura w dół.
„Kilka metrów mogło być, ale to było po dużych opadach śniegu, było bezpiecznie. I znałem ten zjazd. Trenowałem tam z Bronkiem Czechem. Wiedziałem, że mogę tam zjechać. Bałem się, bo jechałem za szybko, ale wszystko skończyło się dobrze”
– dodał taternik.
Źródło: Interia
Zobacz również:
Kiedy powrót do szkół? Czarnek podał możliwy termin
Czeka nas potężne uderzenie zimy. Ostrzeżenie dla 10 województw