Publiczność pokochała go za rolę Williama Tannera w serialu „Alf” – Max Wright przez lata wcielał się w sympatycznego i kochającego ojca, głowę rodziny, która przyjmuje pod swój dach włochatego kosmitę.
I nawet gdy zakończono emisję, nie obawiał się braku pracy; pojawiał się głównie na małym ekranie i na scenie, zdobywając uznanie krytyki.
Ale jego dobra passa nie trwała długo. Kiedy dziennikarze zainteresowali się życiem prywatnym aktora, na jaw zaczęły wychodzić mało przyjemne fakty, które Wright próbował trzymał w tajemnicy.
Gdy w 1990 roku zakończyły się zdjęcia do serialu „Alf”, Wright został zasypany kolejnymi propozycjami; pojawiał się w rozmaitych produkcjach telewizyjnych, jak „Ghostwriter”, „Zagubiony w czasie”, „Dudley”, „Bastion” czy „Przyjaciele”, na dłużej zaś zagościł w komediowym „The Norm Show”.
Wkrótce jednak aktor musiał zmierzyć się z prawdziwym problemem – w 1995 roku zdiagnozowano u niego chłoniaka. Szybko podjął walkę z nowotworem i wreszcie udało mu się pokonać chorobę. Nie posiadał się ze szczęścia, a dziennikarze rozpisywali się o jego zwycięstwie. Nikt się nie spodziewał, że kilka lat później o Wrightcie będzie się mówić w zupełnie innym tonie.
W 2000 roku Wright został aresztowany za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu – dostał wyrok w zawieszeniu.
Niczego go to jednak nie nauczyło; trzy lata później sytuacja się powtórzyła. Oczywiście aktor obiecywał poprawę, zrzucał to na karb ciężkich doświadczeń i zasłaniał się chorobą. Podkreślał też, że zawsze może liczyć na wsparcie swojej kochającej żony Lindy, którą poślubił jako zaledwie 22-letni chłopak i z którą wspólnie wychowywał dwoje dzieci, Daisy i Bena.
Jednak cierpliwość żony miała swoje granice. Gdy na światło dzienne wyszły kolejne szokujące fakty, Linda bez wahania wyrzuciła męża z domu.
I raczej nikt się nie dziwił reakcji zbulwersowanej żony – dziennikarze nie mieli dla Wrighta litości. Media dotarły do byłego kochanka aktora, który bez oporów wyjawił jego największe tajemnice.
– Jego życie wymknęło się spod kontroli. Nie przejmował się niczym, nawet tym, że może zachorować na AIDS. Spotykaliśmy się dwa razy w tygodniu, wybieraliśmy bezdomnych mężczyzn, zabieraliśmy ich do siebie do domu i płaciliśmy po 100 dolarów za seks bez zabezpieczeń. Max chciał nawet, żebym filmował, jak zabawia się nimi. Oczywiście, wszyscy byliśmy w tym czasie na haju – opowiadał mężczyzna.
Dziennikarzom udało się dotrzeć do sekstaśmy, na której aktor pojawia się w towarzystwie dwóch mężczyzn i zażywa wraz z nimi narkotyki. Nic dziwnego, że opinia publiczna odwróciła się od Wrighta i praktycznie nikt nie chce z nim współpracować.
Niespełna 75-letni aktor jest dziś prawdziwym wyrzutkiem, postarzał się i mówi się o nim niemal wyłącznie w kontekście tego obyczajowego skandalu.
– Jest cieniem samego siebie. To przerażające, co się z nim stało – podsumowywał jeden z dziennikarzy Radar Online, który dostrzegł aktora na ulicy.